niedziela, 26 sierpnia 2012

Rozdział 7

*******Ja*******
Nagle usłyszałam pukanie. Pomyślałam, że ten co wejdzie niech widzi że palę w końcu mamy razem mieszkać.
- Proszę . –powiedziałam, żeby usłyszał i się zaciągłam.
- Co ty robisz? Chcesz sobie życie zniszczyć? – podbiegł do mnie…Nathan co on on chce, jeszcze zę się przed nim zbłaźniłam to on jeszcze chce mnie widzieć?
- To co widać, tak mam fajki chociaż nie mam 18 lat. Odpowiem na kolejne pytanie dziś jak miałam ważną sprawę poszłam po nie, bo kuzyn przyszywanego brata je przywiózł i dostałam je za darmo niby na urodziny. Ale Mateusz mnie podrywa więc by przywoził ich tonę.
- Ale czemu to robisz? A twoi rodzice? Jaki brat? – Nath, znowu rzucił we mnie pytaniami
- Na pewno nie dla szpanu, to jest moje ukojenie, więc nie palę więcej niż 4 tygodniowo. Moi rodzice w wieku 15 lat widzieli to i powiedzieli, że nie chcą aby ich córka zmarła na raka więc na kilka miesięcy z tym skończyłam, ale potem wróciły zmartwienia więc wróciłam do tego. A brat to ten, który mnie odprowadzał dziś . Jesteśmy ze sobą związani nićmi przyjaźni, żadnym pokrewieństwem. Ale kocham go jak brata. Coś jeszcze detektywie. – zaczęłam się dusić ze śmiechu
- Nie, ale proszę nie pal, to szkodzi. Pomogę CI powiedz jeśli masz problemy. Skoro mamy razem mieszkać, to chcę stać się twoim bratem , tak jak reszta. Nie martw się oni nie będą krzyczeć chociaż robimy za twoje nianie. – przytulił mnie mocno, a ja się w niego wtuliłam.
- Cieszę się, że chcesz mi pomóc. Ale fajki zawsze będą moją odskocznią. A teraz przepraszam, ale idę spać, bo jutro mam dużo zajęć i urodziny znajomych. – puściłam go i wstałam.
- Lubisz mnie przepraszać, mała – zaśmiał się, a ja zaczęłam go dźgać
- Sykes, idź już, bo jutro w ogóle w nocy nie będę spała. – ziewnęłam
- No dobra, a rano życzę sobie jajecznicę i herbatkę z cytrynką
- To wy za gosposie robicie, a ja za księżniczkę.
Gdy Nath wyszedł rzuciłam się na łóżko z prędkością światła. Szybko zasnęłam. Śniło mi się, że chłopaki zamieszkali już na zawsze ze mną. Gdy sen trwał w najlepsze, ktoś bezczelnie dźwignął mnie.
- Kuurwa ! Co jest? – spytałam ożywiona
- Księżniczka mówiła, że ma dużo zajęć na dzisiaj, a długo nie wstawała to ja musiałem wkroczyć do akcji. – powiedział Nathan.
- Ale mnie puść idioto, wiedziałam że jesteś zboczeńcem i obmacujesz małe dziewczynki! – powiedziałam groźnie. – Tom! Tatusiu! Pedofil jest w domu, ratuj! – zaczęłam krzyczęć, bardzo przekonująco
Tom wybiegł z pokoju i zobaczył mnie i „pedofila” na schodach
- Co tu się dzieje, ludzie chcą spać. – zaczął zdenerwowany Tom
- Tata! – uwolniłam się z rąk pedofila i przytuliłam się mocno do Toma. – Bo on chce mi zrobić krzywdę, zbij go, tato! – zaczęłam mówić jak 5 letnie dziecko, któremu zabrali zabawkę
- Nie bój się już. Nathan jełopie co Ci na mózg spadło? – zaczął Tom ze złością, a ja odwróciłam się lekko do Natha i posłałam mu uśmiech zwycięstwa.
- No co sama mówiła, że ma dziś wiele zajęć, a głodny byłem, więc musiałem ją jakoś obudzić. A i powodzenia z taką córeczką, Tom. – powiedział i poszedł do siebie do pokoju.
- Dobra pójdę go przeprosić, bo zaraz chusteczek braknie w domu.
- Oj młoda. To ja pójdę robić to śniadanie, ale jak by coś mi było potrzebne to pójdziesz mi do sklepu? Bo ja sam wolę nie wychodzić, jeszcze się zgubię.
- Jasne, jak coś to napisz sms-a, bo jak będę załatwiać sprawy z ‘pedofilem’ to wiesz.
- Jasne, jasne idź. Tylko bez żadnego zbliżenia. – powiedział po ojcowsku TomTom
- Tak jest tatusiu. – odpowiedziałam i dałam mu buziaka w policzek
Poszłam na górę i skierowałam się do pokoju Pana FOCH. To nic, że byłam w majtkach i za dużym t – shircie. Boję się, że może się do mnie już nie odezwać. Raz kozie śmierć. Zapukałam.
- Proszę – odpowiedział, z jego głosu wyczytałam, że nie spodziewał się mnie
- Nath... – ledwo zaczęłam mówić, a ten wyszedł do łazienki. – Wiesz, myślałam, że jesteś normalny, a ty o takie coś się obrażasz, jesteś zadufanym gwiazdorem. Nie liczysz się z uczuciami innych. A ja jak jakaś idiotka pomyślałam, że przyjaźń między zwykłym człowiekiem, a gwiazdą istnieje. Chciałam Cie przeprosić, ale widzę, że to znowu potwierdza moją głupotę. Pierdol się, Sykes! – wypowiedziałam te słowa tak głośno, że pewnie wszyscy w całym domu to słyszeli. Wyszłam z jego pokoju, trzasnęłam drzwiami jego pokoju i pobiegłam do swojego i znowu kolejne drzwi ledwo wytrzymały moją złość. Podbiegłam do szafy, wyciągnęłam ulubione dresy i Nike fioletowe. Wzięłam całą paczkę fajek, która leżała na parapecie. Dziś Spale na pewno swoją normę. Wyszłam z pokoju i zbiegłam po schodach, nie zwracałam uwagi na 4/5 The Wanted siedzące w kuchni i wołające mnie. Trzasnęłam drzwiami i pobiegłam w stronę opuszczonej fabryki na końcu mojej ulicy. Byłam tam parę razy, gdy miałam problemy w szkole, z rodzicami. Tu zawsze mogłam się wypłakać. Dobiegłam na miejsce , usiadłam na jednym ze starych foteli skuliłam się, a łzy zaczęły mi same płynąć z oczu.”Jaka ja głupia byłam, i ja sobie robiłam nadzieję, że między nami może wyjść coś mocniejszego. Teraz muszę go unikać, założe monitoring w całym domu i będę wiedziała czy czasem nie jest w pomieszczeniu, do którego ja idę.” Łzy powoli przestały lecieć wytarłam ręką twarz i zapaliłam papierosa. Z papierosem w ręce wyszłam z fabryki i ruszyłam do domu, to co że wejdę z papierosem w ręce do domu. Pójdę do swojego kącika. Tam mam pianino, mały stół mikserski oraz oddzielne pomieszczenie do śpiewania, a tam słuchawki mikrofon i resztę potrzebnych piosenek. Jest tam również stół, kanapa. Tam często siedzę i piszę piosenki, albo śpiewam piosenki chłopaków. Pewnie będą słyszeć co robię, zaraz będą pytania ale nie wpuszczę ich tam. To mój osobisty Eden .
*******The Wanted ( jeszcze jak byłam w fabryce )*******
- Ej co tu się działo, słyszałem krzyki trzaskanie drzwiami, potem cicho, a za chwilę znowu trzask i Młodą która wybiega z domu nic nie mówiąć. I gdzie do cholery jest Baby Nath ? – zapytał zdenerwowany Max
- Za pewne siedzi u siebie, a te krzyki, trzaskanie to pierwsza kłótnia najmłodszych. – odpowiedział Tom
- Ej, Jay idź pogadaj z Nathem. Macie dobry kontakt.
- Postaram się mu pomóc, a kto pomoże Młodej? Bo ona raczej sama sobie nie poradzi.
*******Powrót do mnie*******
Idąc już do domu w pewnej chwili poczułam wibracje w kieszeni. Dostałam sms-a od Kamila: „Jak tam CI się żyje z gwiazdami? A może są to ciche myszki? Jade dziś do dziadków. Boże znowu będą mnie napychali jedzeniem różnej maści. Jedziesz ze mną ? Oni Cię tak luubią ^^.” Zaśmiałam się pod nosem. Bardzo lubię całą rodzinę Kamila, są mili i pomocni. No ale muszę odpisać prawdę, przecież to mój przyjaciel. „Są okej, można z nimi pośmiać i wgl. No ale Sykes rano zrobił mi pobudkę i zaczęłam się drzeć wpadł Tom i coś tam nagadał tamten się obraził, chciałam go przeprosić (wiesz, że u mnie z wyduszeniem „przepraszam” trudno bywa) a ten zignorował mnie. Więc się wkurwiłam i poszłam do fabryki tam posiedziałam dałam upust wszystkim emocjom i tak oto teraz wracam. Nie mam ochoty na niego patrzeć. Pewnie znasz mnie, że będę pisać piosenki i spiewać. Pojechałabym, ale wiesz ONI MI DOM ZDEMOLUJĄ! I jedz bo musisz jakoś wyglądać, a nie jak patyk z gałęziami.” Wysłałam. A teraz czas wrócić do domu. Weszłam i po cichu chciałam iść z papierosem w ręce po cichu na górę do Raju. Nagle ktoś wyszedł z kuchni, był to Siva.
- Gdzieś ty była, kurna my tu się martwimy, że uciekłaś. – zaczął zdenerwowany
- Wróciłam, nic mi nie jest, a teraz wybacz udam się do siebie.
- A co ty masz w ręce? – zapytał podejrzliwie
- O! To Sykes, się jeszcze nie poskarżył, a to biedak.
- Przestań!
- Boże, co wy wszyscy w ciąży? Może wam jedną salę na poród wynająć?
- Na górę już! – rozkazał mi mulat
Ja troszeczkę przerażona jego tonem szybko pobiegłam do pokoju w którym mam wszystko co potrzebne do tworzenia. Zamknęłam po cichu drzwi. Przekręciłam klucz. Usiadłam na kanapie i znowu łzy zaczęły płynąć z moich oczu. Znowu zapaliłam. W jednej ręce szlug, w drugiej długopis i tworzymy.
*******Salon*******
- Seev, co się stało? – zapytał Tom
- Bo trochę za bardzo wczułem się w rolę opiekuna i na nią nawrzeszczałem. – powiedział z głową schowaną w dłoniach
- Boże, mieliśmy stworzyć rodzinę, a nie pole bitwy. – powiedział Max
- Przy obiedzie musimy porozmawiać i przeprosić się nawzajem i zacząć od początku. Ej, Jay jak tam rozmowa z Młodym. – powiedział Tom
- No mówił, że wie że źle zrobił od razu się obrażając, a potem ignorując jej szczere, bo były szczere przeprosiny. Chciał z nią pogadać, ale jej nie było.
- I jeszcze jedno. Wiemy, że czasami lubi popić, ale powiem wam, że i też pali. – powiedział SIva
- Co ona w tym wieku? Tom nawet już coraz rzadziej pali, bo wie że może mieć potem problemy ze śpiewem.
- No to sorry, ale weszła sobie do domu z papierosem w ręce, i był zapalony, no ale prawie wypalony.
- Pogadamy z nią później. Ej, zapytajmy się czy nie chce z nami jechać na zakupy. Bo w lodówce nie ma prawie nic, z czego można ugotować obiad.
*******Raj*******
Napisałam już kawałek piosenki, ale nie mam na nią dalszego pomysłu. Przysiadłam przy pianinie. Potrafię zagrać wszystkie piosenki chłopaków, no ale moje palce same się poruszają przy ‘Warzone’ i ‘Golden’. A inną piosenką którą gram z zamkniętymi oczami jest ‘Jar of Hearts’ Christiny Perri. Zaczęłam grać ‘Warzone’. Zamknęłam oczy i zaczęłam śpiewać. Jednym słowem. Odpłynęłam. Potem bez żadnej przerwy przeszłam na ‘Golden’, a później na ‘Jar od Hearts’. Gdy skończyłam usłyszałam za sobą brawa, stało tam CAŁE The Wanted, nawet Nathan był.
- Co wy tu? O tym pokoju nie mieliście wiedzieć. – zaczęłam, a samotna łza mi pociekła po policzku.
- Nie płacz. – podszedł do mnie…
_______________________________________________________________________________
Tak, to opowiadanie jest
denne !
Ale mam na nie tysiąc pomysłów więc czasami nie ma ładu i składu :D
Happy #SykesSunday ♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz