wtorek, 7 sierpnia 2012

Rozdział 1 .

Za górami, za lasami… Nie to nie może być. W pewnym mieście(lepiej ;D) mieszkała 16 – latka , o imieniu Gabrysia. Jednak tak zwracali się nieliczni. A więc(zdania się od ‘A więc…’ nie zaczyna , ale to pierdolę). No, a więc w dniu swoich 17 urodzin, czyli 23 sierpnia, myślała, że wszyscy o niej zapomnieli. Nigdy nie miała jak inni, że dzień urodzin był świętem na miarę święta międzynarodowego. Wstała rano popatrzyła na zegarek była 8:34 przetarła oczy i leniwie zwlokła się z łóżka. Jej pokój nie należał do dużych, wręcz przeciwnie była to jedna mała klitka. Więc gdy rozłożyła łóżko nie było miejsca L W pokoju miała meble , ale niestety w nich jej ubrania się niebieściły(buahahahaha xdd zakupoholik ) Więc wyszła do pokoju w którym miała większą szafę i wybrała szare alladynki za kolano do tego białą bokserkę. Mieszkała ona w okolicach Rzeszowa, w którym kilka dni temu był jej ulubiony od paru miesięcy zespół THE WANTED (!!! ♥ ) Niestety nie mogła jechać L. Gdy się ubrała poszła zjeść śniadanie . Więc postawiła na kanapki z dżemem truskawkowym jej babci ♥ a do tego herbatkę z cytrynką. Do kuchni przyszedł jej tata, który przyjechał na tydzień do Polski, bo pracuje za granicą. Był bardzo uśmiechnięty jakby nie on. Bryśkę zdziwił humor taty
- Tato, stało się coś ? – zapytała niepewnie
- Córciu, masz już 17 lat ! – zawołał tata .
- Tak wiem, ale co w związku, że mam 17 lat? –
- Jedziemy dziś do Rzeszowa, na zakupy wybierzesz sobie co będziesz chciała, a ja będę płacił – odpowiedział z bananem na twarzy mężczyzna
- Dziękuję, jesteś kochany. KOCHAM CIĘ ! – powiedziała dziewczyna i przytuliła mocno swego tatę
W spokoju zjedli śniadanie. Wyjechać mieli przed 10 więc Brysia zjadła szybko śniadanie i popiła je.  Pobiegła do pokoju i rzuciła się na łóżko i zaczęła rozmowę z samą sobą w myślach. „Musiało się coś, sam z siebie by nie wziął mnie na zakupy” , „A może tak mają ludzie po czterdziestce?” „Trudno, jak szaleć to szaleć.”Wyszła do swojej ‘garderoby’ i zastanawiała się w co się ubrać, wybrała: ciemne rurki, zwiewną kremową bluzkę z serduszkiem, zwykłe białe tenisówki i okulary przeciwsłoneczne. Pojechali całą rodziną czyli : ona, mama, tata i 20 – letnia siostra Inka. Po godzinie czasu dojechali do Rzeszowa. Jak mówił tata tak pojechali do największej w moim życiu( przestawiam osobę na czas, że ona opowiada) Millenium Hall. Postanowiłam, że kupię sobie !pierwszego! Full Cap’a. A więc udałam się do sklepu z takimi oto czapkami firmowymi oczywiście, a by
ła w każdym sklepie przecena letnia. Więc zaszaleć raz chciałam. Wybrałam sobie czapkę taką jak ma Mr. Sykes , nie była droga jedynie 50 zł.  Poszłam z tatą do kasy i chcieliśmy zapłacić, ale kasjerka oglądała to czapkę. Wypadła z niej pewna karteczka. Pani wręczyła mi karteczkę a na niej było napisane...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pierwszy jest :  D Kręciło mnie i wierciło, czy dodać by dalszą część , no ale w końcu napięcie musi być.  eh , jestem ciekawa ile rozdziałów mi wyjdzie. Bo przez dalsze pomysły nie mogę spaać ! Myślę i myślę i tak czasem chodzę o 4 nad ranem spać ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz