- Całuj, a nie
grasz w jakieś chore gierki, Sykes. - wymamrotałam w jego usta, po czym wpiłam
się w nie. On taki nieporadny jakiś jest. A może lepiej określić go nieśmiałym?
No w sumie, chłopak pokonał barierę i przyszedł z takim wielkim miśkiem. Jak
takiego nie przyjąć i całować? No ale my tu wymieniamy się bakteriami, a zakupy
świąteczne się same nie zrobią. A tyle jeszcze roboty przed nami.
- Nath, może lepiej już jedźmy. – odsunęłam się od niego i popatrzyłam się w
jego głębokie oczy.
- Tak jedźmy. – przepuścił mnie w drzwiach i razem zeszliśmy na dół. Tam Nathan
ubrał kurtkę i buty. Wyszliśmy z domu trzymając się za ręce i machając nimi to
w tył to w przód jak małe dzieci. Z uśmiechami na twarzach udaliśmy się do białego
Audi, które zapewne należało do mojego chłopaka. Taki chłopak, w takim
samochodzie czuję się jak w jakimś pierdolonym fan fiction.
- Tak się zastanawiam skąd ty masz takki samochód. – myślenie na głos jest moją
domeną, chociaż potrafię wiele rzeczy zostawić dla siebie.
- Skarbie jak się pracuje i zarabia takie bardzo fajne papierki to się może
takie cuda mieć – ten gnojek poczochrał moje włosy i przy tym się tak
bezczelnie uśmiecha. Muszę się popytać ludzi czemu ja z nim jestem. O wiem będę
w galerii zatrzymywać przypadkowych ludzi i pytać czemu ja się związałam z
takim idiotą. No ale, nikt mi raczej nie pomoże. Będzie tylko „Jesteś przecież
z takim przystojnym chłopakiem i Ci to nie odpowiada?! Chora jesteś!” Ja nie
wiem co oni w nim widzą. Taki frajer, który użala się nad swoją grzyweczką. No
ale skoro dziewczyny lecą na niego, to ja miałabym nie polecieć? Oczywiście
chodzi mi wygląd wewnętrzny, bo to nawet ładne nie jest. Ma po prostu bogate
wnętrze.
- Dotknij moje włosy ponownie, a wsadzę Ci ręce w dupe! – skrzyżowałam moje
ręce na piersi i udałam obrażoną za ten haniebny czyn.
- Ale swoje ręce? Bo jeśli moje, to ja podziękuję – no i co mnie macasz
zboczeńcu po kolanie, no co ono Ci zrobiło?! Z takim to się nie dogadasz,
takiemu to tylko seks w głowie. Mężczyźni.
- Opanuj się! – ja głupia wierzę, że go tym uspokoję, taki suchar.
- A co jeśli nie chcę się opanowywać? Pomyślałaś? – cwana bestia, ciekawe kto
go tak wyszkolił.
- A co jeśli wysiądę z samochodu? Pomyślałeś? – naśladując go, zaczęłam się z
nim przedrzeźniać.
- A może seks na zgodę? – uniósł sugestywnie jedną ze swych bujnych brwi.
- Sykes jedź już, bo mi na nerwy działasz! – irytujący młodociany Brytyjczyk z
niego. Ale no słodki. Jeśli ktoś się ze mną nie zgadza, nie lepiej już teraz
skoczy z parapetu.
- Tak jest królowo! – jak już wcześniej wspomniałam jest irytujący, a w dodatku
wkurzający. Nic tylko w łeb takiemu porządnie przywalić. Widzę jakiś obszerny
budynek, sądzę że to jakieś centrum handlowe w którym będę mogła na chwilę
oderwać się od rzeczywistości. Mam nawet swojego niewolnika. O, będzie nosił
zakupy, będzie! Nie ma tak dobrze, chociażbym miała wykupić pół sklepów to i
tak on będzie wszystko nosił. Jestem bardzo wredną osobą, miło tak porządzić
innymi. Przynieś to, wynieś tamto. Taka księżniczka. Brakuje długiej sukni,
korony i cudownych butów. Da się to załatwić. Nareszcie wjeżdżamy na ten
parking. Obawiam się trochę fanek mojego mężczyzny. W sumie gdy on zajmie się
nimi, podskoczę kupić prezent dla niego. To nie będzie trudne, bo mam świetny
pomysł i sądzę że będzie on trafiony.
- Ugh, Nathan a jeśli Twoi fani będą za nami łazili? To trochę krepujące,
nieprawdaż? – nie, że ich nie lubię czy coś ale no kurde zaraz będą mu się do
przymierzalni pchały. A ja się w rycerza bawiła nie będę.
- Moja księżniczka uważa, że coś jest krępujące? Chyba zapiszę to w kalendarzu.
– jak już wspomniałam setki razy on jest bardzo irytujący, Jezu takie dzieci
tylko w Anglii.
- Nie przeginaj Sykes! Obydwoje wiemy, jak bardzo nie lubisz chodzić sam na
zakupy. A jeśli Cię zostawię będziesz na nie skazany. Potrafię być suką jak
żadna inna, skarbie. – tak delikatnie jak się da przejechałam palcem po lewej
stronie jego twarzy. Mhm, już widzę co mój dotyk sprawia. Może lepiej zostawię
biednego Nathanka w spokoju? Tak, to genialny pomysł musi być pełen wigoru na
nasze zakupowe szaleństwo.
- Wysiadasz, czy jakieś zaproszenie trzeba? A może czerwony dywan rozłożyć? –
ups, troszku za bardzo się zamyśliłam. Ale się każdemu zdarzyć może, a ten od
razu te swoje głupie teksty rzuca. Które nie są śmieszne.
- Nie zaczynaj się! Potem narzekasz tylko! Najpierw myśl, a następnie mów. To
proste, tak myślę. Chyba, że Twój mózg nie umie tego pojąć.
- Och chodź już, a nie filozofujesz! – robi mi obciach, a potem w gazetach piszą,
że to osoba towarzysząca robi celebrycie obciach. Co za szuje.
*2 godziny później*
Tyle sklepów już obeszliśmy, że ja nie mogę. Przynajmniej mamy prezenty dla
wszystkich, ale dalej nie kupiłam nic dla Nathana i sądzę, że on dla mnie
również. Chyba zaproponuję mu abyśmy się rozdzielili, ponieważ chcę mu
samodzielnie coś kupić. Na razie pijemy kawkę w jednej z wielu kawiarni.
- Nathan, wiesz że nie mam jeszcze nic dla Ciebie? Będziemy musieli się
rozdzielić. Dasz radę? Nie umrzesz w tym wielkim świecie przez kilkanaście
minut beze mnie?
- No ja dla Ciebie też nic nie mam, więc przeżyję. Ale nie myśl kochaniutka, że
za mną gdzieś pójdziesz. Idziemy obydwoje w różne strony i gdzieś się spotkamy,
okej? Jak by coś to numer znasz. – szybki całus i już zniknął, kurde dobry
jest. Czas na znalezienie idealnego prezentu dla niego. Nie mam pojęcia co mogę
mu kupić, wiem że nie musi być coś drogiego, ważny jest gest. Ale jakiegoś
ścierwa mu przecież nie kupię! Zegarki! Tak muszę je pooglądać, sądzę że znajdę
jakiś ciekawy i idealny dla Nathana. Już na wystawie moje serce zdobył ten
zegarek(obrazek). Nawet nie oglądałam innych tylko od razu poprosiłam o
zapakowanie i ruszyłam dalej, by zdobyć jeszcze coś w czym chciałam widzieć
mojego chłopaka. Weszłam do lepszego pierwszego sklepu z odzieżą i w oczy rzucił
mi się piękny sweter(foto), który według mnie idealnie pasuje do jego stylu.
Wybrałam rozmiar i udałam się do kasy by zapłacić za to cudo. Sądzę, że taki
prezent będzie jak najbardziej na miejscu. Cena zegarka jak i swetra była
naturalna, więc nie będzie miał prawa zrzędzić, że prezent był za drogi.
Postanowiłam, że ja nie będę narzekać, bo wiem że on to wyda majątek na prezent
bo to taki lizusek. Śmiało mogę stwierdzić, że kupiłam jedne z najlepszych
prezentów jakie kupowałam w moim życiu. Udałam się do środkowej części centrum
handlowego, gdzie była umieszczona piękna fontanna. Tam, też postanowiłam
poczekać na Nathana. Wysłałam od razu sms-a by nie musiał mnie szukać.
Wiedziałam, że może go nie być przez jeszcze około 30 minut, więc postanowiłam
udać się do najbliższej kawiarence. Zamówiłam sobie kawę i tak oto czekałam na
mój napój jak i na mojego chłopaka. W duchu myślałam, że mogły zatrzymać fanki,
bo nie mogę się mylić, że jakieś młode dziewczyny go nie poznały. Och, przecież
to ten Nathan Sykes z tego, um, The Wanted. I tak oto myśląc, o nim, o nas
przesiedziałam ponad godzinę wypijając całą kawę i kusząc się na pięknie
wyglądający sernik. Nathana jak nie było, tak do tej pory zostało. Zaczęłam się
trochę denerwować co mogło być powodem jego długiej nieobecności. No musiałam
do niego zadzwonić, ale nie odebrał. Tracąc powoli cierpliwość, postanowiłam
udać się na parking i poczekać koło samochodu, a nóż się pojawi. Docierając już
pod jego samochód, ujrzałam go rozmawiającego z kimś. No to teraz się doigrałeś
Sykes. Gdy z sekundy na sekundę byłam bliżej znajomej postaci, mój niepokój
wzrastał. Wiedziałam, że tą drugą osobą nie byłą kobieta. Uf, kamień z serca.
Zaszłam go od tyłu i rękami zasłoniłam mu oczy, chłopak który z nim rozmawiał,
zachichotał.
- Więc to tak, dziewczyna może czekać i nerwy sobie psuć, bo jej chłopak musi
pilnie porozmawiać z kumplem? Och, to takie fascynujące. – byłam wściekła,
naprawdę. Każde moje słowo było przesiąknięte jadem.
- Cholera, przepraszam zapomniałem. A właśnie tak przy okazji, kochanie poznaj
Zayna, którego na pewno kojarzysz. – to tak, myśli, że jak zapozna mnie z
przystojnym Malikiem to cały mój gniew ujdzie ze mnie jak powietrze z dętki od
roweru… Błąd kochaniutki, wielki błąd. Jestem zbyt dobrą aktorką, a ty jesteś
zbyt kiepski w odkrywaniu kłamstwa…
- Miło mi w końcu poznać tak piękną dziewczynę mojego przyjaciela. – rozpłynę
się, czy się nie rozpłynę. Taki dżentelmen, kurewka a ja taka niemiła dla Natha
byłam przed chwilą. Ups, bywa, wytnie się to.
- Mi również. Dotychczas nie miałam okazji poznać przyjaciół Nathana, ale miło,
ze mogę zacząć od tych przystojnych. – powiedziałam to na głos? O ja głupia,
głupia ja. To wszystko przez złość na Nathana…
- Um, no fajnie było Cię Zayn widzieć, ale musimy się zmywać, bo wiesz święta i
te wszystkie żmudne przygotowania… - czy on właśnie próbuje jakoś gościa
spławić? O ja pierdole. Nathan James Sykes jest w tej chwili zazdrosny i to
cholernie. Och, będę się nad nim znęcała. Za to, że o mnie zapomniał! Ha.
- Zajebiście było Cię widzieć na starych śmieciach, ziom! – uścisnęli sobie
dłonie w ten męski sposób. To taki dziwne. – A Ciebie miło było poznać, mała. –
czy ten Zayn Malik powiedział do mnie mała? Powinnam mdleć, czy coś? Chyba tak,
ale to takie nie gabrielowate. Pożegnaliśmy się z nim i wpakowaliśmy swoje
tyłki do auta.
- Mmm, nie wiedziałam, że zadajesz się z takimi osobistościami. To takie
imponujące. – jeśli nie usłyszał krzty ironii, muszę dokupić aparat słuchowy do
mojego prezentu.
- To taka moja mała tajemnica. Ale teraz przejdźmy do nas. Gniewasz się za to,
że nie przyszedłem. – chciałam już odpowiedzieć, lecz zorientowałam się że to
było stwierdzenie, a nie pytanie.
- No wiesz jakoś nie widzi mi się suszyć zębów, bo mnie wystawiłeś do wiatru i
wolałeś pogadać sobie z kumplem. – warknęłam przez zęby. Serio miałam już
powoli dość tego dnia. Ostatnio moja cierpliwość bardzo szybko się kończyła i w
ułamku sekundy stawałam się wściekłym lwem czy coś w ten deseń. Sama nie
rozumiałam po części mojego zachowania. Byłam bezczelna i chamska. Taki trochę
damski dupek.
- Wybacz, że nie bywam na Twoje zawołanie o królowo. Muszę przekazać moim
znajomym, by to z Tobą się kontaktowali gdy chcą się ze mną spotkać, a ty
wybierzesz dogodny dla Ciebie termin. – jeśli chciał sobie pożartować, to ups
nie wyszło. Zranił mnie. Do chuja, po prostu mógł mnie jakoś powiadomić, a nie
teraz ukazuje swój ciemny humor. A dopiero co powiedziałam o sobie, że jestem
dupkiem, ups zwracam honor sama sobie. Nie odezwałam się do niego, ani jednym słowem.
Odwróciłam się w przeciwną stronę i oparłam czoło o zimną szybę. Nim się
spostrzegłam byliśmy już na podjeździe. To dobrze. Wysiadłam z samochodu bez
grama gracji i trzasnęłam drzwiami, a co się będę. Kto bogatemu zabroni… Wcale
nie jestem bogata. Z prędkością światła wbiegłam do domu i udałam się do mojego
pokoju. Jestem pewna, że nikt mnie nie usłyszał. Idealnie. Zdjęłam kurtkę oraz
buty i rzuciłam je gdzieś na środek pokoju, a sama rzuciłam się na łóżku
przykrywając się kołdrą oraz kocykiem. Musiałam dać upust emocjom poprzez
płacz. Nie chciałam używać drastycznych metod. Jeszcze zachowałam trzeźwy
umysł. Tak, oto spędziłam pół dnia łkając cicho w poduszkę i nabawiając się
przy tym ogromnych wyrzutów sumienia. I te cholerne myśli „A co by było gdybym, kurwa nie
paplała co mi ślina na język przyniesie.” Nikt mnie nie wołał na obiad,
kolację. Nie wołali to nie schodziłam. Dopiero około 20 udałam się do łazienki,
by pomedytować w wannie pełnej ciepłej wody. Relaks? Nie w takim wypadku…
Obudziłam się w łóżku. Nie pamiętam, abym się tu z własnej woli znalazła. Nie
tylko nie to. Znowu zasnęłam w wannie. No to skoro tam zasnęłam to ktoś musiał
mnie dotykać. Ktoś dotykał mojego nagiego ciała, o cholewka. Głupia suko nikt
Cię by tu nie zgwałcił. Tak, tyle, że jestem naga. We własnym łóżku. Chociaż
tyle. Ale nie. Coś jest nie halo. Obczaiłam resztę łóżka i śmiało mogę
stwierdzić, że nie jestem tu sama. Strach było popatrzeć kto leży obok. Ale to
tylko Nathan, chociaż na naszą sytuację to AŻ Nathan. Czyli on tak sobie radzi
ze złością? Kładąc się obok mnie? Jak kto woli…
_______________________
kill me :)