Postanowiłam wam się pochwalić, wyróżnieniem w konkursie literackim, powiatowym. I chciałam wam je tu wstawić. Poznać waszą opinię. Miłego czytania, i do następnego rozdziału myszki <3
"Jedna smutna historia"
Trudno jest
się przedstawić, jeśli na swój temat wie się tak mało. Mogę powiedzieć tylko
tyle, ile wiem. Mam na imię Kasia, liczę już 16 lat, a na sam koniec to co
powinno być najważniejsze, gdy proponuje się rodzinom które chcą dokonać
adopcji powiedzieć im, że jestem osobą niewidomą. Czemu wspomniałam o domu
dziecka? Ponieważ, gdy miałam nie cały roczek tu mnie zostawiono. Teraz, jak
mam już te 16 lat zdałam sobie sprawę z tego jakimi tchórzami musieli być moi
biologiczni rodzice. Jest zepsuta, trzeba ją wyrzucić. Bali się tego, że nie
podołają nad opieką niewidomego dziecka. A właśnie to nie jest takie trudne. Po
prostu czujemy się jakby przez cały czas była noc. Nic więcej. Ale nie o tym chciałam opowiadać. Chcę po prostu
przedstawić jakimi tchórzami potrafią być ludzie. Jak trafiłam do domu dziecka,
byłam za mała, by to zrozumieć. Były różne kryzysy. A najgorsze było to, gdy
jakaś rodzina przychodziła i chciała zaadoptować dziecko. Wybierali mnie, bo
niby wyglądam na inteligentną, pomocną i same pozytywy słyszałam. No ale
opiekuni musieli im powiedzieć najistotniejszą informację. Gdy rodziny to
słyszały mówiły, że muszą się poważnie nad tym zastanowić. Zawsze obiecywali,
że wrócą. Nie wrócili. Odrzucili mnie przez moją ślepotę. A to nie moja wina. Taka
się urodziłam, nic i nikt tego nie może zmienić. Przywykłam do tego, że ludzie
mnie nie chcą. Uważają za odmieńca. Najbardziej doceniam osoby w domu dziecka.
Pomagają mi być jak najbardziej normalną dziewczyną. Wiem, że kiedyś im się
odwdzięczę. Są dla mnie ogromnym wsparciem. Nie wiem czy kiedykolwiek spotkam
tak samo wspaniałych ludzi jak tu. Przecież jesteśmy wielką, wspaniałą rodziną.
Powinnam wrócić do mojego dzieciństwa. Wiadomo dzieci trochę się ze mnie
naśmiewały, gdy byłam w wieku przedszkolnym. Potykałam się, wpadałam na ludzi,
przedmioty. Wtedy tylko potrafiłam się rozpłakać i pobiec wtulić się w
opiekunkę. Ale gdy byłam już starsza, stałam się wśród otaczających mnie osób
pośmiewiskiem. Dokuczali mi, zabierali różne rzeczy wiedząc, że nie wiem gdzie
ją schowali. Nie wytrzymywałam tego. Kilka razy uciekałam z domu dziecka,
niestety zapominając o tym, że nic nie widzę i szybko mnie znajdywali. To było
najgorsze. Codziennie przeżywałam te same katusze. Wśród tylu dzieci nie miałam
nawet jednego przyjaciela. Wszyscy byli przeciwko mnie. To tak bolało. Wiele
razy myślałam o popełnieniu samobójstwa, lecz wtedy do naszej rodziny trafiła
dziewczyna w moim wieku i nie miała lewej ręki. Zaprzyjaźniłyśmy się, ponieważ
obie stałyśmy się obiektem szeptów, śmiechów i rozmów. Gdy byłyśmy razem nie
przejmowałyśmy się tym. Cieszyłyśmy się sobą. Byłam taka podekscytowana faktem,
że w końcu ktoś mnie zaakceptował. Jestem osobą wrażliwą więc to bardzo
wpłynęło na mój stan psychiczny. Mankament szczęśliwych opowieści? Wszystko co
dobre kiedyś się kończy. Moje szczęście zniknęło wraz z Zosią. Zmarła. Nie
chcieli mi powiedzieć czemu. Ale między ludźmi słyszałam, że popełniła
samobójstwo. Miała tylko 12 lat. Była jeszcze dzieckiem. Nie wiem co ją do tego
drastycznego kroku zmusiło, ale mnie to bardzo zabolało. Czasami musiałam
siebie karcić w myślach, ponieważ obwiniałam niewinną Zosię o to, że zostawiła
mnie samą z problemami. Byłam taką egoistką. Teraz widzę, że nigdy nie pytałam
się jej jak się czuję, o czym myśli. To ona zawsze się mną interesowała. A ja
nie. Mam to cały czas w głowie. Te myśli, że ona robiła wszystko bym ja była
szczęśliwa, a ja dla niej nie robiłam nic. Po jej śmierci zamknęłam się w sobie
jeszcze bardziej, niż przed jej przyjściem do domu dziecka. Całe dnie spędzałam
w pokoju, albo się bawiąc, albo rysując. Opiekunki często do mnie przychodziły
i sprawdzały jak się czuję. Zawsze zbywałam je krótkim „dobrze”. A co mogłam
innego powiedzieć? Nie chciałam nikomu się żalić. Panie zawsze mi mówiły, że
ładnie rysuję. Tylko te słowa sprawiały, że na kilka sekund na mej twarzy
pojawiał się uśmiech. Do teraz z nikim nie rozmawiam. Wszystkie złe i smutne
chwile wypaliły znamię na mojej psychice. Znamię nie do usunięcia. Nigdy nie
wybaczę moim biologicznym rodzicom, że mnie nie chcieli, tym ludziom, którzy
chcieli mnie adoptować, ale nie byłam idealna. Oraz tym którzy się z mojego
kalectwa naśmiewali. Ale nigdy nie byłam zła na Zosię. Nie potrafiłam. Była dla
mnie jak siostra. Jedyna siostra.
gratulacje ;3
OdpowiedzUsuńświetne ;)
Well... Czemu mnie nie dziwi, że dostałaś wyróżnienie? :3 Czemu mnie dziwi, że nie dostałaś pierwszego? -.- Ci oceniający po części sie znają na ocenianiu ;D Dla mnie i tak jesteś najlepsza i z całego serca Ci gratuluję. :* A teraz czekamy na rozdzialik.♥
OdpowiedzUsuńBomba teraz czekam na next a to mój blog wejdź I oceń : my-candy-love-thewanted.blogspot.com
OdpowiedzUsuń