wtorek, 6 sierpnia 2013

Moje "wypociny"



Trudno jest się przedstawić, jeśli na swój temat wie się tak mało. Mogę powiedzieć tylko tyle, ile wiem. Mam na imię Nathan, liczę 20 lat. Tak jestem już pełnoletni, ale przedstawię wam, krótko moją historię. Niektórzy w przedziale wiekowym nazywanym buntem, bawią się świetnie, próbują to co zakazane, bo to podobno wtedy smakuje najlepiej. Niestety, mnie spotkało coś innego. Jako roczne dziecko wylądowałem w domu dziecka. Nie chcieli mnie, moi biologiczni rodzice, mnie porzucili. Nienawidzę ich za to. Jak można porzucić bezbronne dziecko, niewidome dziecko. Tak ja ten jak nie raz słyszałem przystojny chłopak jestem niewidomy. Nie widziałem nigdy tego jakże bujnego świata. Mój jest ciemny, tak jakby ktoś zapomniał wymienić spaloną żarówkę w pokoju zwanym zmysłem wzroku. Nawet nie próbuje ich szukać, nigdy nie chciałem ich spotkać. I tak bym ich nie zobaczył, to chyba jakiś plus, tego całego gówna zwanego życiem. No, ale wróćmy do mojego barwnego dzieciństwa. Jeszcze, że ślepy to świetnie kłamie. Bo nie było kolorowo. Byłem dzieckiem, nie mogłem funkcjonować jak inne dzieci, które też trafiły do domu dziecka. One biegały, śmiały się, gdy brały kredkę do rąk i coś rysowały, bądź kolorowały widziały kolory. Ja, aby się jeszcze bardziej nie ośmieszyć trzymałem się z dala od prac plastycznych. Gdy wychodziłem na dwór, często w coś, lub kogoś wchodziłem, słyszałem chichoty i durne teksty, które były wywołane przeze mnie. To nie było miłe. Im starszy byłem, tym bardziej te nie miłe słowa i gesty ze strony innych bardziej bolały, uderzały prosto w serce. Byłem bardzo cichym nastolatkiem, dla opiekunów z placówki, aż za bardzo. Wszyscy pracownicy udawali, że nie słyszą tych obelg kierowanych w moją stronę. Zero wsparcia, zero ratunku. Ale oni mnie nie obchodzili, mieli prawo, mnie nie lubić, czy cokolwiek innego. Miałem swój azyl. W pokoju z instrumentami muzycznymi stał fortepian, a że miałem wyostrzony zmysł słuchu, szybko nauczyłem się grać. Z wiekiem, co raz bardziej zatracałem się w muzyce. Komponowałem. Gdy miałem 14 lat, trafiła do nas dziewczyna – Claudia, była w moim wieku nie mogę wam powiedzieć jak wyglądała, ponieważ, no nie mogłem zobaczyć jej. Była inna od reszty, wolała samotność, nie wyśmiewała mnie. Polubiłem ją za to, ale bałem się podejść i zagadać. Ale to ona wyszła pierwsza z inicjatywą koleżeństwa. W końcu nakryła mnie jak gram i śpiewam. Było to peszące, gdy zatopiony w muzyce usłyszałem brawa. Byłem przerażony, bałem się że to któryś z tych wrednych typków co myślą że gdy się z kogoś nabijają to są fajni. Nie śmiała się, a nawet powiedziała, że jestem świetny w tym co robię. Kibicowała mi. Miała anielski głos, śpiewała razem ze mną. Gdy odbywały się jakieś występy z udziałem podopiecznych Domu Dziecka, my byliśmy „gwiazdami”. Ludzie nas doceniali. Nie wytykali tego, że jestem niewidomy. Bo tak naprawdę, by się nawet nie spostrzegli. Claudia była zawsze ze mną, byliśmy nierozłączni. Przeze mnie trochę cierpiała, bo ją wyśmiewali. Sądziłem, że mnie zostawi, ale przez te wszystkie niemiłe dla ucha i serca słowa staliśmy się jednością. Tak byłem w niej zakochany po uszy. Możecie nazwać mnie tchórzem, bo nie wykorzystałem sytuacji, że byliśmy blisko. Że nie pocałowałem jej. Nie chciałem niszczyć tego wszystkiego co zbudowaliśmy. Najtrudniej było nam się rozstać. Staliśmy się pełnoletni, nasze drogi się rozeszły. Ja wybrałem małe mieszkanie w centrum Londynu, a ona? Sam nie wiem. Pracowałem w teatrze. Stroiłem instrumenty. Spytacie, co się dzieje ze mną teraz. Spotkałem moją młodzieńczą miłość. Tak, Claudia jest moją narzeczoną i tak jak ja pracuje w teatrze, tylko teraz raczej nie stroję instrumentów. Występuję. Z nią. Tworzymy duet. Oboje śpiewamy, a ja w dodatku gram na fortepianie. Ludzie chętnie przychodzą na nasze występy co mnie cholernie dziwi. Cieszę się, że mam ją. Ona akceptuje mnie takiego jakim jest z moimi wadami zaletami. I życzę wszystkim, by też na swojej drodze spotkali taką osobę jak ja. 
 _____________________
To jest taka tam praca na konkurs. Jest podobna do tej kilka rozdziałów niżej. Ale inna. Chciałam znać opinię ludzi którzy siedzą w tym "biznesie". 
MA BYĆ OBIEKTYWNIE. Tyle proszę. :)

7 komentarzy:

  1. Cudne! Serio złapało mnie za serce :D Nie czytałam jeszcze takiego...nie wiem jak to się fachowo nazywa...fragmentu opowiadania o! ;D Mam nadzieję, że wygrasz ten konkurs.
    Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo w twoim stylu :D jedyny minus, że trochę krótkie. To poprzednie było chyba lepsze, bo bardziej łapało za serce, ale szczęśliwe zakończenie też jest super :) Gdybyś jeszcze dopisała jak za uzbierane pieniądze odzyskuje wzrok to chyba bym się popłakała :')
    Życzę powodzenia na konkursie

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooow.♥ Praca jest świetna, taka ciekawa i poruszająca oraz jak napisał anonimek nade mną - w Twoim stylu.:3 Fabuła jak najbardziej rewelacyjna. :* Jest kilka błędów stylistycznych i powtórzeń, ale to pewnie sobie wyłapałaś, więc nie będzie problemu. :) Za całokształt daję Ci 100/10 :D Bo zasługujesz.♥ I czekam na następny rozdziałek.♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow, nie wiem co powiedzieć...
    Zasługujesz na wygranie tego konkursu, bo praca jest niesamowita *0*
    Życzę powodzenia i czekam na rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękne te opowiadanie, naprawdę cudne. I normalnie wzruszyłam się, bo mimo tej całej niesprawiedliwości kończy się happy end'em. Po prostu genialne :) Życzę i wróżę wygraną. ♥
    Anonim z podpisu
    Lose my mind

    OdpowiedzUsuń
  6. No, powiem Ci, że historia naprawdę fajna:) I czyżby ta praca była na konkurs NSPoland? Jeśli tak to życzę Ci wygranej, a nawet gdyby to nie było na ten konkurs, a inny to i tak Ci tego życzę:) Zgodzę się z Dreamer.♥ z tymi błędami stylistycznymi, ale nie rzucają się one tak bardzo w oczy;)
    Mam nadzieję, że wygrasz i czekam na rozdział :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawe opowiadanie, wzruszyłam się :D
    Zapr. do mnie na:
    http://zgodabudujeniezgodarujnuje.blogspot.com/
    Chodź ja przy tobie wypadam blado...

    OdpowiedzUsuń